Od rana lało. Wszyscy spóźnili się do pracy. My nadal pierwsze na posterunku przy fontannie 😊. Hotel zaczyna przesiąkać. A od wszystkich zmokniętych i spóźnionych słyszymy:
– Kolejny dzień pada! Nie do wiary, u nas nigdy nie pada.
Nie patrzę im w oczy, żeby się nie wydało, że deszcz to my.
Ale zimnem to tu nas wiecznie wymrażają. Jak żyć w klimatyzacji ustawionej na 17 stopni. W samochodzie da się chociaż okno otworzyć, Asia zrobiła zdjęcie na dowód w aucie Nati. Natalii to nasza nowa koleżanka, sąsiadka Migdalii, francuska z pochodzenia.
Piszę przy fontannie, jest 20:00, przed chwilą straciliśmy prąd, zrobiło się czarno i cicho. Już polubiłam hałas i zapach naszego kochanego agregatu.
Chciałam oficjalnie wszystkich poinformować, że ciężko pracujemy, na serio!
Dziś, cały od Was ,,Uśmiech dla Wenezueli’’, czyli 6 waliz, został rozpakowany, posegregowany i zawieziony do gabinetu w Los Tagues, tego pierwszego z dziurą w dachu. Wstawię filmik na Facebooka, jak ładnie wysprzątany, z Jezusem na fotelu 😊
Jakimś cudem udało nam się uniknąć makaronu na obiad, poszliśmy na rybę do baru. Gabinet jest w wiosce rybackiej. Wszyscy ładnie ustawili się do zdjęcia pomimo narastającego głodu.
Na koniec dwie smutne przygody. Pierwsza to awaria w rafinerii, nastąpił wyciek. Ta piękna ,,zagraniczna’’ plaża Nautica jest czarna od ropy. Robotnicy sprzątają. Jutro ma zmienić się wiatr, wywieje plamę na zachód. Migdalia nie pozwoliła sfilmować mi akcji ratowniczej.
Druga, mniej smutna, osobisty problem za sprawą karty walutowej, która przez pomyłkę w przewalutowaniu raz za soki zapłaciłam 7 zł a następnym razem 100! Czekamy na rozwiązanie tego nieporozumienia.
Ewa, 25.09.2019r.
ⓒ2025 Stomatologia dziecięca i rodzinna Wiewiór-Ka